W związku z rocznicą rozpoczęcia II Wojny Światowej mamy dla państwa niezwykły artykuł pana Henryka Postawki, historyka, który przeanalizował wydarzenia z początku wojny w Rydułtowach. Zapraszamy do lektury:
“Należy zadbać o to, aby krąg osób świadomych istnienia
pociągu pancernego pozostawał możliwie wąski. (Bundesarchiv
Freiburg im Breisgau)”.
zdjęcie z archiwum Henryka Postawki
Powszechnie przyjmuje się, że II wojna światowa rozpoczęła się
w Europie dnia 1 września 1939 r. atakiem z pancernika Schleswig
Holstein na Westerplatte na terenie Wolnego Miasta Gdańsk o godz.
4:45. De facto pierwszy atak rozpoczął się 3 ,minuty później o
4:48.Westerplatte ma jednak wymiar symboliczny jako główny i pierwszy
punkt zapalny w Polsce i Europie.
Niestety sytuacja na frontach Polenfeldzug, czyli Kampani
wrześniowej w Polsce wyglądała zgoła bardziej skomplikowanie niż
przedstawiają to podręczniki szkolne oraz tzw. poprawność historyczna.
Celem poniższego artykułu nie jest obalenie i poddanie w wątpliwość
roli jaką odegrało Westerplatte. Niemniej jednak uczniowie jak przeciętny
i obywatel powinien znać takie miejsca jak, Wieluń, Szymankowo,
Krzepice, Chojnice i ich znaczenie w kampanii wrześniowej 1939 r.
Największe znaczenie bez wątpienia mają wyżej wymienione miasta i
wsie dla społeczności lokalnej.
Również dla nas, na Górnym Śląsku nasz Hajmat lub jak kto woli
Mała ojczyzna mają bardzo duże znaczenie choćby ze względu na
bliskość miejsc na arenie II wojny św. Czy więc coś godnego uwagi
miało się wydarzyć na Górnym Śląsku w 1939 roku, w naszej najbliższej
okolicy? Czy rozpoczęcie wojny u nas odbiega istotnie od ogólnie
przyjętej 4:45 jak przykładowo twierdzą historycy Wielunia, Tczewa czy
Chojnic ?
`W ubiegłym roku Tomasz Muskus, rodem z Wodzisławia Śl.,
historyk polonijny z Londynu, odkrył dwie oryginalne depesze z
początku wojny w archiwum w Londynie przy Instytucie Polskim im. gen.
Sikorskiego. Na jednym z dwóch meldunków odczytujemy telegram z
dnia 1 września 1939 z godz. 7:39, że podpułkownik Zdun z
kontrwywiadu dowiaduje się, że wojska polskie (oddziały własne) na
bezpośrednim przedpolu Rybnika znajdowały się o 3:14 w bezpośredniej
styczności z nieprzyjacielem w sile 30 czołgów. Pozostaje tylko pytanie,
gdzie znajdowały się owe bezpośrednie przedpola Rybnika. Rybnik nie
leżał wówczas bezpośrednio na granicy, choć był pierwszym większym
miastem na południowym - zachodzie przedwojennej Rzeczypospolitej.
Owe czołgi były częścią składową 5 Dywizji pancernej. W skład tej
dywizji wchodziły ponad 320 wozów pancernych oraz czołgów.Polska we
wrześniu 1939 roku posiadała około 480 czołgów! Co potwierdza
ogromną przewagę technologiczną Niemiec hitlerowskich nad Polską,
skoro tylko jedna niemiecka dywizja pancerna posiadała prawie tyle
samo czołgów i wozów pancernych co wszystkie jednostki pancerne
Polski sprzed II wojny św. Z ust moich świadków historii usłyszałem, że
przez cały dzień do Polski w Bogunicach (Polska) od strony Szymocice
Basen (Niemcy) oraz do Zwonowic (Polska) od Jankowic (Niemcy)
czołgi przejeżdżały cały dzień pierwszego dnia wrześniowego. Znam
trasy marszowe 5 Dywizji Pancernej podczas napaści wczesnego ranka
1 września 1939 r. z przekazów informatorów, mieszkanek
przygranicznych wsi między Rybnikiem, Raciborzem a Rudami (Gross
Rauden). Napaść na Polskę w powiecie rybnickim nastąpiło nie tylko
trzema głównymi trasami, tj. od Raciborza przez Brzezie (Lukasyno),
tzw. trasą A (południową) od Górek Śląskich (Waldeck) i Szymocic oraz
trasą B (północną) od Rud, Stodół (Hochlinden) na Chwałęcice,
Orzepowice i wreszcie Rybnik. Prawdziwy cel i rozkaz dla 5 Dywizji
określił sam gen. Vietinghoff, dowódca tej jednostki: Wszystkimi
możliwymi drogami między Raciborzem a Rudami, jak najszybciej
naprzód. Praktycznie bez jednego strzału niemiecka jednostka
pancerna wjechała do Polski przez Bogunice, od strony Rudawy
(obecnie ul. Szkolna, obok boiska sportowego i budynku szkolnego).
Według świadków żołnierze zdążyli się umyć w miejscowym potoku, nie
niepokojeni przez nikogo. Była to prawdopodobnie trasa południowa A,
lub jej części uderzająca od Górek na Suminę już w Polsce. Niemcy
wiedzieli o zniszczeniach szosy w Chwałęcicach po polskiej stronie,
dlatego zdecydowali się obejść częściowo przez las między Rudami,
Jankowicami (Rodenbach) a Zwonowicami (Polska). Świadek potwierdził
tę trasę. Również przez Raszczyce Niemcy wkroczyli do Polski. O tych
miejscowościach historycy raczej milczą nie wiadomo dlaczego. W tym
miejscu należałoby się zapytać czy meldunek Tomasza Muskusa mówi
prawdę. A dlaczego miałoby to być kłamstwem? Drugie pytanie zatem,
gdzie uderzyła więc 5 Dywizja na Polskę o 3:14? Trudno na razie dzisiaj
ustalić fakty bowiem po kwerendzie w tym roku mojej w Militar Archiv
we Freiburgu bryzgowijskim nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie
pomimo potrójnej wizyty.
Praktycznie od zachodniej granicy powiatu rybnickiego z
Niemcami do Wodzisławia Śl. oraz Rybnika brak było zupełnie
regularnego polskiego wojska we wrześniu 1939 r. Wyjątkiem były
Rydułtowy.oraz częściowo Sumina Dworzec (Sumina PKP) jako ważny
węzeł kolejowy i jednocześnie najważniejsze tutaj przejście kolejowe na
granicy polsko - niemieckiej. Sumina Dworzec była oddalona 8 km
praktycznie linią prostą od Rydułtów. Przed samym dworcem w
Rydułtowach (dawniej Czernica) znajdował się najdłuższy i jednocześnie
jedyny tunel w Polsce o długości 727 metrów.bodajże do dzisiaj. Z wagi
tunelu rydułtowskiego zdawali sobie sprawę zarówno Polacy jak i
Niemcy. Dla Polaków ważny był z powodu możliwości opóźnienia
natarcia w przypadku wojny. Dla Niemców wręcz przeciwnie,
przyśpieszyć mógł natarcie niemieckich jednostek na wschód.Właśnie
tunel w Rydułtowach jako element tzw. infrastruktury krytycznej był
prawdopodobnie głównym elementem niemieckiej tajnej akcji opartej o
Eisenbahn Panzerzug, czyli pociągi pancerne. Głównym zadaniem tych
pociągów było niedopuszczenie do zniszczenia mostów, wiaduktów,
tuneli. Najbardziej znanym przykładem akcji tych pociągów jest linia
kolejowa na tzw. korytarzu pomorskim oraz akcja Dirschau, czyli akcja
Tczew. Zupełnie pomijana jest akcja dot. tunelu w Rydułtowach.
Niektórzy historycy nawet wątpią w istnienie pociągu pancernego dnia 1
września 1939 r. Szczególnie niezrozumiałe wydają się fakty
przytaczane przez świadków wydarzeń np.polskich saperów podczas
wysadzania tunelu dla polskiej historiografii.
Piątek 1 września, godzina 5:09 rano. Ogłuszająca eksplozja
wstrząsa Rydułtowami. Armia Polska wysadza tunel w powietrze.
Dwa czteropiętrowe budynki mieszkalne nad tunelem ulegają
zniszczeniu, na drodze powstaje szczelina o długości 2 metrów. O
5:25 rano niemiecki Wehrmacht dochodzi do Rydułtów od strony
Gaszowic. Kronika Wernera I. Jurerzko.
Ten sam fakt potwierdza inne źródło z Archiwum w Pszczynie.
Kapitan Lindner melduje, że około godziny 5 rano widziano silną
eksplozję z elektrowni Hindenburg w kierunku Knurowa, kłęby dymu
nadal widać (10:45). (A(AP Katowice Oddział Pszczyna).
Najbardziej rzetelnie i najwięcej o wysadzenia tunelu pisze Jan
Delowicz, historyk z Żor. Przytacza słowa ppor. S.Czubasiewicza,
dowódcy saperów w Rydułtowach. Czubasiewicz pisał w swoich
wspomnieniach następująco : “o godz. 4.00 stwierdzam brak
łączności z dowództwem w Pszczynie. Patrzę na zegarek, jak
powoli porusza się wskazówka odmierzając 5,6,7 i 8 minutę. Pełen
zdenerwowania, próbuję połączyć się ponownie i znowu nic.
“Alarm - Alarm”- po kilkunastu sekundach wszyscy saperzy
opuścili budynek, każdy udał się do wykonania swojego zadania. Ja
ze swoim zespołem biegnę po skarpie do tunelu. Przy tunelu usłyszałem
przelot dużej grupy samolotów i niedalekie wybuchy - co mnie
utwierdziło, że to jest wojna, wojna… wojna.
Dowódca oddziału wartowniczego T. Kupfer, uznanego za
zmarłego przesłał list do redakcji “Gazety Krakowskiej” z 1970 roku i tak
opisuje co się działo w Rydułtowach:
`“Objąłem dowództwo plutonu wartowniczego nad tunelem
kolejowym Rydułtowy k/Rybnika - Sumina [...] Moim zadaniem było
dopilnowanie podminowanego tunelu kolejowego. Tunel miał około 727
m długości, 3200 kg trotylu było ułożone w 24 komorach. Warta (8 km od
granicy) miała rozkaz strzelani w nocy, gdy ktoś się nie zatrzymał na
rozkaz. Zorganizowałem natychmiast, że na wypadek alarmu saperzy
mieli założyć spłonki (co miało trwać około godziny). Część
wartowników miała ewakuować ludność mieszkającą nad tunelem,
część miała ciągnąć wartę, a reszta zniszczyć urządzenie wartowni i
zejść na stację [...] O 4 rano telefon z granicy: “Niemcy przekraczają
granicę, wykonać rozkaz”. Alarm, posyłam saperów do tunelu, oddział
ewakuuje ludność, dzwonię do Pszczyny, że wykonuję rozkaz i schodzę
z resztą żołnierzy na stację, gdzie miał czekać na nas pociąg pancerny.
Ale żadnego pociągu nie było. Tunel został wysadzony. Dałem rozkaz
wymarszu w kierunku Rybnika, wzdłuż toru kolejowego, licząc się z
możliwością dotarcia do naszych sił i ewentualnie spotkania pociągu.
Jednakowoż po kilkunastu minutach ujrzałem jakieś czołgi przecinające
nam tor kolejowy”.
Zgodnie z przytoczonymi słowami Czubasiewicza oraz Kupfera w
publikacji Jana Delowicza o godz. 4 rano 1 września 1939 roku, na
granicy w Suminie doszło do pierwszego natarcia. Granica między
Górkami Śl. (Waldeck) a Suminą miała bardzo dziwny przebieg. I nie
należy wykluczyć, że przedpole Rybnika z meldunku londyńskiego
miało miejsce na granicy Suminy i Waldeck (Górki Śl.). Praktycznie
stacja polska w Suminie na całym odcinku otoczona była z 3 stron przez
Niemcy. Łatwo było więc ją opanować. Uważam, że Kupfer nie miał
powodów do zmyślania faktów. Podobnie jak Czubasiewicz. Obaj podają
godzinę 4:00 jako punkt wyjścia. Jan Delowicz podaje, że na polskiej
granicy w Suminie brak żołnierzy Wojska Polskiego. Granicy mieli bronić
tylko i wyłącznie uzbrojeni strażnicy 6 graniczni, celnicy i grupa
powstańców. Wobec przygniatającej przewagi niemieckiej 5 Dywizji
pancernej nieliczni obrońcy wycofali się do swoich domów. Ale wcześniej
wpisani na specjalną “księgi gończą” (Sonderfahndungsbuch). W dniu
wybuchu już zostali skazani, szczególnie gdy zostali ze swoimi
rodzinami. A Ślązacy opcji polskiej tak w większości uczynili, tak jak
Martinus Antoni, Bluszcz Karol, Jarząbek August. Niektórzy z nich
aresztowano już 1 września. Podobną eksterminację dokonano na
celnikach i kolejarzach w Szymankowie na trasie tzw. korytarza
pomorskiego, gdzie zamordowano oprócz samych celników i kolejarzy,
również członków rodziny w akcie zemsty. Właśnie śmierć w obozach
koncentracyjnych świadków wydarzeń z 1 września 39r. uniemożliwia
dokładną rekonstrukcję wydarzeń w Suminie wczesnym ranem. Jedynie
jestem przekonanym, że cały atak niemiecki musiał się odbyć grubo
przed godz. 4:45. Po pierwsze telefon do Kupfera o 4:00 o
przekroczeniu granicy w Suminie. Po drugie świadkowie - strażnicy,
kolejarze wracają do domów około godziny 5:00, do Gaszowic, do Lysek
(Podlesie). Według mnie nie by6li w stanie tak szy6bko po rozpoczęciu
wojny o 4:45. Po trzecie tunel w Rydułtowach wysadzony o 5:09 przy
zbliżającym się pociągu pancernego szybko do celu, mógł się
przemieszczać po przejęciu Nastawni (zwana tutaj Stawidło) w Suminie i
dworca przed 4:45 można było szy6bko zaskoczyć Polaków . Dokładnie
opisuje to Jan Delowicz, że Niemcy uzyskali element zaskoczenia. Na
szczęście dla polskich saperów tunel wysadzono na czas.
`” W tej chwili następuje dramatyczny moment. Jeden z
żołnierzy piechoty pełniący wartę od strony wylotu tunelu biegnie
przez tunel i krzyczy: “Uciekajcie, Niemcy jadą pociągiem i
strzelają” i pobiegł dalej do dworca kolejowego”.
Dalej Delowicz podaje świadectwo sapera Czubasiewicza:
`”W tym czasie, kiedy ja ze swoim zespołem byłem w tunelu, drugi
mój zespół przystąpił do zakładania ładunków wybuchowych na
drzewach położonych wzdłuż drogi Racibórz - Rybnik. Został
wzmocniony saperami z ewakuacji mieszkańców budynków, którzy
zadanie mieli już wykonane, albowiem w budynku nie było żadnej istoty
żywej, wszystkie pomieszczenia były otwarte z pełnym wyposażeniem
(co było do przewidzenia), więc szybko udali się do zespołu na drodze.
Kiedy kilka drzew zostało powalonych na drogę, usłyszeli strzały z
karabinu maszynowego, przerwali dalszę robotę i podeszli,
zachowując należytą ostrożność, w kierunku, skąd dochodziły
strzały, zobaczyli pociąg pancerny, który zbliżał się od strony
Suminy, a przed nią drezynę z 3 żołnierzami i ustawionym na niej
karabinem maszynowym, drezyna zbliżała się do tunelu.
Zaskoczenie dla saperów było tak ogromne, że zamarli z wrażenia nie
wiedząc co dalej robić, bo o takim zagrożeniu dla wysadzenia tunelu nikt
nie wspominał. Wszyscy z zaparciem oddechu patrzyli na drezynę, która
już wjeżdżała w tunel, a za nią pociąg, kiedy nastąpił potworny wstrząs
i wybuch. Zrobiło się ciemno i to ich oprzytomniała. Zaczęli uciekać w
stronę dworca kolejowego, który był miejscem zbiórki saperów.
W tym czasie, kiedy ja ze swoim zespołem byłem w tunelu, drugi mój
zespół przystąpił do zakładania ładunków wybuchowych na drzewach
położonych wzdłuż drogi Racibórz - Rybnik. Został wzmocniony
saperami z ewakuacji mieszkańców budynków, którzy zadanie mieli już
wykonane, albowiem w budynku nie było żadnej istoty żywej, wszystkie
pomieszczenia były otwarte z pełnym wyposażeniem (co było do
przewidzenia), więc szybko udali się do zespołu na drodze.
Kiedy kilka drzew zostało powalonych na drogę, usłyszeli strzały z
karabinu maszynowego, przerwali dalszę robotę i podeszli,
zachowując należytą ostrożność, w kierunku, skąd dochodziły
strzały, zobaczyli pociąg pancerny, który zbliżał się od strony
Suminy, a przed nią drezynę z 3 żołnierzami i ustawionym na niej
karabinem maszynowym, drezyna zbliżała się do tunelu.
Zaskoczenie dla saperów było tak ogromne, że zamarli z wrażenia nie
wiedząc co dalej robić, bo o takim zagrożeniu dla wysadzenia tunelu nikt
nie wspominał. Wszyscy z zaparciem oddechu patrzyli na drezynę, która
już wjeżdżała w tunel, a za nią pociąg, kiedy nastąpił potworny wstrząs
i wybuch. Zrobiło się ciemno i to ich oprzytomniała. Zaczęli uciekać w
stronę dworca kolejowego, który był miejscem zbiórki saperów”.
Na stronie internetowej
https://www.feldgrau.com/ww2-german-railway-armored-trains/ w języku
angielskim dokonano opisu 7 oryginalnych niemieckich pociągów
pancernych, w tym dwa z terenu Górnego Śląska. Pociąg pancerny
numer 5, Eisenbahn-Panzerzug 5 (Feldpost Nr. 15107) miał
najkrótszą karierę operacyjną spośród siedmiu oryginalnych niemieckich
pociągów pancernych istniejących w 1939 roku. Chociaż zaczął działać
zaraz po rozpoczęciu drugiej wojny światowej, ponieważ w początkowej
konfiguracji był lekko uzbrojony , najlepiej nadawał się tylko do działań
na tyłach. 15 września 1939 Panzerzug 5 wyruszył z tyłów Grupy Armii
Południe przez Kraków w kierunku Lwowa. 20 września 1939 roku
pociąg otrzymał rozkaz zapewnienia bezpieczeństwa obszaru w pobliżu
Lwowa, podczas spotkania sił niemieckich i radzieckich w celu
omówienia linii demarkacyjnych. Niedługo potem pociąg został
przeniesiony do śląskiego okręgu przemysłowego. To moim zdaniem
pociąg pancerny, który brał udział w operacji w Rydułtowach. Dodatkowo
po akcji na froncie zachodnim został kompletnie zniszczony 10 maja
1940 roku w Holandii. Panzerzug 5 został przeniesiony do miasta
Dalheim (niedaleko Monachium-Gladbach) na granicy
holendersko-niemieckiej. Przewidywano, że Panzerzug 5 będzie
zapewniał bliskie wsparcie holenderskim, umundurowanym niemieckim
zespołom komandosów z Baulehr-Batalion zbV 800 (znanego również
jako Brandenburczycy, podczas gdy oni pospieszyli, aby zająć kluczowe
mosty i węzły kolejowe na rzece Maas na północ od holenderskiego
miasta Roermond. Holendrzy szybko zaalarmowali swoich wartowników
strzegących mostu Buggenum, którzy wysadzili most w chwili, gdy
zespół „holenderskich” Brandenburczyków szturmował go w nadziei
zdobycia go w nienaruszonym stanie. 10 maja 1940 roku Panzerzug 5
ruszył dalej przez Roermond i znalazł się przed zniszczonym mostem
IJssel. Gdy tylko się zatrzymał, ukryte holenderskie działa
przeciwpancerne otworzyły ogień, trafiając pierwszym strzałem w
przewody sterujące hamulcami. To zasadniczo unieruchomiło pociąg.
Następnie holenderski ogień rozbił pociąg na kawałki. Ocalałe wagony
przydzielono do Panzerzuga 1; Panzerzug 5 został oficjalnie wykreślony
z rejestrów w czerwcu 1940 roku.
`W Chojnicach na granicy polsko [- niemieckiej również lokalny
historyk Andrzej Lorbiecki podaje szczegóły niemieckiej prowokacji
kolejowej na północy Polski, na Kaszubach. Pociąg pancerny wkracza
do Polski podając się za pociąg osobowy o 4:15. O 4:23 wkracza na
stację dworcową w Chojnicach. I dochodzi do wymiany ognia. Celem
zaskoczenia miała być wcześniejszy atak przed oficjalnym atakiem
wydanym dla całej niemieckiej armii przez Hitlera.
Zdaję sobie sprawę, że czytelnikom nasuwają się wątpliwości i
pytania. Zachęcamy do zadawania ich i do wymiany zdań w kulturalny
sposób. Uważam tę próbę za początek głębszych badań. Dobrym
pomysłem i właściwym byłoby ustawienie tablic pamiątkowych zarówno
w Suminie jak również w Rydułtowach w miejscu dawnego dworca
kolejowego przy stacji kolejowej, celem upamiętnienia wydarzeń z dnia 1
września 1939 roku.
Henryk Postawka, rano 31.08.2024